CHÓR W WIEDNIU

Wyprawa wiedeńska leszczyńskiego chóru

W dniach od 1 do 4 maja, na za proszenie austriackiej Polonii, przebywał w Wiedniu nasz chór parafialny. Członkowie chóru pojechali tam wraz z księdzem proboszczem oraz ze swoimi rodzinami i przyjaciółmi, łącznie dokładnie 50 osób. Wyjazd autokarem nastąpił w nocy ze środy na czwartek, celem podróży i miejscem zakwaterowania była miejscowość Marianka, leżąca jakieś 15 km na północ od centrum stolicy Słowacji: Bratysławy. Miejsce to zostało wybrane ze względu na bliskość obu stolic, i z uwagi na urokliwe położenie w dolinie otoczonej zewsząd lasami. Poza tym jest Marianka najstarszym miejscem kultu Maryjnego na Słowacji. To tutaj znajduje się Cudowna i licznymi łaskami słynąca figura Matki Bożej, to tutaj znajduje się klasztor Ojców Pocieszycieli z Getsemani wraz z Domem Rekolekcyjnym urządzanym na styl zamkniętego klasztoru (czym w dalekiej przeszłości rzeczywiście był).

Poniżej zapraszamy do relacji z tego wyjazdu.

Dzień pierwszy:  czwartek 1 maja

Po nocy spędzonej w autokarze, w doskonałych nastrojach ,dotarliśmy do Marianki. Była godzina 11.20. Miejsce zakwaterowania od razu urzekło nas swoim wyglądem, bujną zielenią oraz ciszą. Natychmiast udaliśmy się do wcześniej rozplanowanych przez Wiesię Stelmaszczyk pokoi. Po rozlokowaniu się i umyciu zaplanowaliśmy godzinkę wypoczynku przed wyjazdem na zwiedzanie Bratysławy. Wszyscy mieszkający w Mariance Bracia są Polakami, nie zapomnieli ojczystej mowy i prowadzą Dom i cały klasztor według surowych zasad.

Po krótkim odpoczynku przyszedł czas na zwiedzanie pobliskiej Bratysławy. Stolica Słowacji nie imponuje swą wielkością, ale ma pięknie odrestaurowaną starówkę z kolorowymi kamienicami. Zamek położony na wysokiej skarpie nad Dunajem dumnie wznosi swe mury. Na dziedzińcu tegoż zamku sprawdziliśmy jaką ma akustykę. Zaśpiewaliśmy Sancta Maria wzbudzając zaciekawienie i uznanie wśród turystów i spacerowiczów objawiające się gromkimi oklaskami. Oprócz zamku, gmachu parlamentu zwiedziliśmy jeszcze ogrody pałacu prezydenckiego wraz z szeregiem wielu dębów sadzonych przez wizytujących Słowację różnych głów państw.

Po powrocie da Marianki w kaplicy Domu rekolekcyjnego na II piętrze uczestniczyliśmy we Mszy św. odprawionej kameralnie i tylko dla nas przez naszego księdza proboszcza.

Wieczorem odbyła się tradycyjnie biesiada. Przy wspaniałościach kulinarnych przygotowanych przez Czesia Staszewskiego, wspólnym śpiewie i tańcach wesoło minął wieczór. Zauważyliśmy, że w ciągu dnia kilka razy z wieży kościelnej rozlegał się srebrzysty głos dzwonów nawołujących do modlitwy. Ostatni wieczorny dzwon zagrał nam: „czas do łóżek czas, jutro Wiedeń czeka nas”

 

 

Dzień drugi:  piątek 2 maja

Drugi dzień „wyprawy wiedeńskiej” – rozpoznanie terenu czyli zwiedzanie Wiednia

Rano obudził nas nie tylko dzwon z wieży! Na równe nogi postawił nas sygnał alertowy trąbki  Roberta Grzesika !!! Po śniadaniu wszyscy sprawnie zebrali się w autokarze i ruszyliśmy na zwiedzanie Wiednia. Sławek przybliżył nam co nieco historii na temat zwycięskiej bitwy wiedeńskiej stoczonej tu przez naszego króla Jana III Sobieskiego , opowiedział o najistotniejszych zabytkach, a nawet dostaliśmy mapki operacyjne-to tak na wypadek gdyby ktoś się zgubił. Obejrzeliśmy też bardzo ciekawy film-fabularyzowany dokument o Bitwie pod Wiedniem.

Wiedeń przywitał nas bezchmurnym niebem, kwitnącymi białymi i różowymi kasztanami i zachwycił swą monumentalnością i pięknem. Podziwialiśmy Pałac Hofburg z cudownymi ogrodami, gmach Opery, Parlament, Ratusz, kościoły-perełki architektury. Spacerując ulicami po których chadzał Mozart, Straussowie i karocą przemykała Cesarzowa Sisi , dotarliśmy do  Katedry św. Stefana. Tu w mrocznym, pełnym majestatu  zaciszu-wysłuchaliśmy organowej wersji pieśni „O Krwi Najdroższa”! W czasie „wolnym” delektowaliśmy się wiedeńskimi specjałami – kawą, lodami, strudlem, tortem Sachera. Wracaliśmy zachwyceni! Jedynie Dunaj nas trochę zawiódł ?okazało się, że jest majestatyczny, ogromny, ale niestety barwę z modrej zmienił na burą.

Wieczorem, już w Mariance, po zjedzeniu obiadu (wyjątkowo postnego), uczestniczyliśmy wraz ze Słowakami we mszy św. i nabożeństwie majowym prezentując nasz repertuar pieśni religijnych, zwłaszcza – zważywszy że byliśmy w miejscu kultu Maryji – pieśni dla Matki Bożej. Trzeba przyznać, że akustyka Sanktuarium wielce nam pomagała w śpiewaniu, głos idealnie wypełniał całą przestrzeń świątyni, od słuchających nas dostaliśmy gorące brawa.

Dalsza część wieczoru upłynęła nam na spacerach po Mariance oraz na nastrojowych śpiewach przy brzmieniu gitar Roberta Grzesika i Mariusza Dyragi.

Jutro przed nami DECYDUJĄCE STARCIE!!!

 

 

Dzień trzeci:  sobota 3 maja

Dzień trzeci – ruszamy na podbój Wiednia!!!

Dzisiaj trąbka Roberta nie wyrwała nas z objęć Orfeusza. Pobudka zabrzmiała za późno! Wszyscy wstaliśmy wcześniej i zawzięcie szykowaliśmy się do decydującego „ataku”. Widok za oknem nie poprawiał nam nastrojów! Wiało, lało ,a zimno przenikało na wskroś. Brr! Pomimo wielkiej ochoty na zaszycie się w domowe pielesze, zebraliśmy się szybko do wyjazdu i ruszyliśmy na Kahlenberg – ten sam z którego ze swoją husarią szarżował na Turczyna król Jan III Sobieski. Pokonując krętą drogę prowadzącą do kościoła na wzgórzu, nie mogliśmy wyjść z podziwu dla odwagi i siły naszych przodków, którzy po stromych zboczach wspięli się tu z całym swoim wojennym wyposażeniem – armatami, taborami, końmi aby z zaskoczenia pokonać wroga i uratować Europę i chrześcijaństwo. Na Kahlenbergu atmosfera przywitania nas przez ks.kustosza była tak gorąca, że zapomnieliśmy o fatalnej aurze. W uroczystej Mszy świętej w rocznicę ustanowienia Konstytucji 3-Maja uczestniczyli przedstawiciele Polonii Austriackiej, konsul generalny Polski z rodziną, „Piłsudczycy”. A my – chór z Leszczyn wraz z góralami przybyłymi spod Tatr mieliśmy zaszczyt tę mszę uświetnić swoim śpiewem. Po mszy wystąpiliśmy ze specjalnie na tę okazję przygotowaną wiązanką pieśni patriotycznych, kościelnych, utworami kompozytorów polskich, którzy swe dzieła tworzyli na emigracji podnosząc w ten sposób ducha narodowego wśród uchodźców. Atmosfera była porywająca. W oczach wielu Polaków lśniły łzy wzruszenia, wielu dołączyło do nas ze śpiewem. Podziękowaniom i wspólnym zdjęciom nie było końca. Ks. kustosz zaprosił nas na mszę niedzielną dla Polaków.

Po sutym polskim obiedzie zjedzonym przy kościele polskim spacerowaliśmy alejkami przepięknych ogrodów cesarskich w Schonbrunn  oraz Belvederu

Wieczorem jeszcze raz występowaliśmy. Tym razem w Kościele Polskim na Renvegu. Tu także spotkało nas ciepłe przyjęcie i burza oklasków od naszych wiedeńskich rodaków.

Do Marianki wracaliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi! Szczęśliwi nie tylko z odniesionego sukcesu, ale również z odczucia, że zostawiliśmy w sercach Polaków tu mieszkających maleńki skrawek ojczyzny.

 

 

Dzień czwarty:  niedziela 4 maja

 

POWRÓT DO DOMU – Z TARCZĄ

Znów ten Robert i jego trąbka!!!No cóż! Nadszedł ostatni dzień naszej wiedeńskiej wyprawy.

Jeszcze raz wjedziemy na Kahlenberg, spojrzymy na dziś świetnie widoczną panoramę Wiednia, wejdziemy do kościoła, uklękniemy przed obliczem Częstochowskiej Pani i jak Oni, wielcy tego świata Polacy: król Sobieski, św. Jan Paweł II- złożymy jej pokłon. Potem staniemy w swoich nowych surowych, przypominających dominikański habit strojach i pełni skupienia zaśpiewamy Gaude Mater Polonia, Ojcze z Niebios….I po raz kolejny , tu na Kahlenbergu zabrzmi polska mowa i polski śpiew. I znów echo poniesie słowa „Bogurodzico Dziewico, Bogiem sławiena  Maryjo…”.Tym razem nie z ust ruszającego do boju rycerstwa, ale z ust leszczyńskiego chóru. Mszy św. przewodniczy nasz ksiądz proboszcz, on też głosi kazanie. Wywołani do odpowiedzi na samo zakończenie pobytu,  przez życzliwego ks. kustosza ,śpiewamy naszą” Łysicę”. Okazuje się że Kahlenberg to po polsku Łysa Góra! Na pożegnanie ks. kustosz opowiada nam przepięknie o tym miejscu tak ważnym dla Polaków ,bo jest ono świadkiem zwycięstwa i chwały polskiego oręża. Dostajemy potężna dawkę patriotyzmu w sposób opisany niezwykle, całym sobą, językiem zrozumiałym dla wszystkich. Godzina opowiadania minęła jak 5 minut. Do kraju wracamy przekonani że być POLAKIEM brzmi dumnie. Zostajemy też zaproszeni na dzień 9 listopada kiedy to odbędzie się tutaj uroczyste wmurowanie tablicy poświęconej Józefowi Piłsudskiemu.

Do domów wracamy około północy, zmęczeni ale zadowoleni i szczęśliwi.

 

A teraz czas na podziękowania dla tych którym zawdzięczamy to że mogliśmy przeżyć te cudowne chwile.

Inicjatorem i pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był p. Zbigniew Goncerzewicz przy wsparciu swojej żony, Krystyny Goncerzewicz.

Za organizację naszych koncertów w Wiedniu serdecznie dziękujemy p. Jadwidze Padjas.

Nasz nieoceniony organizator „techniczny” wszelkich wypraw, Sławomir Gołąbek robił co tylko mógł aby uczynić nasz pobyt milszym i sprawniejszym

Za dobór repertuaru i przygotowanie chóru dziękujemy p. Zbigniewowi Goncerzewiczowi i p. Tomaszowi Liszce.

Ks. Ryszardowi Zaborkowi należą się podziękowania za nasze obłóczyny, wsparcie duchowe, finansowe i ojcowskie „oko” w czasie wyjazdu.

P. Wiesława Stelmaszczyk czuwała nad naszymi finansami za co bardzo dziękujemy.

Podziękowania należą się również całemu chórowi za ogrom pracy włożony w przygotowania repertuaru.

Słowa uznania kierujemy do naszych instrumentalistów i solistów:

p. Krystyna Goncerzewicz-skrzypce

p. Kamila Maj-pianino

p. Tomasz Liszka-organy

p. Robert Grzesik-trąbka

p. Ewa Bobrowska-sopran

Całością dyrygował p. Zbigniew Goncerzewicz

W repertuarze znalazły się m.in. utwory Gomółki, Wieniawskiego, Moniuszki, Ogińskiego, Chopina