Wspomnienie o ks. profesorze Zbigniewie Rogali

Jest taka miłość,która rozpala serce i  wznosi je do Boga przez  uwielbienie i śpiew…”

/ ks.Zbigniew Rogala /

 

Dnia 15 sierpnia o godzinie 12.00 odprawiona zostanie w naszym kościele msza święta w intencji ś.p.ks.Zbigniewa Rogali. Mszę ,modlitwę i śpiew ofiarują ks.profesorowi chórzyści naszej parafii.Dlaczego akurat u nas-zapyta może ktoś,dlaczego za spokój duszy księdza,który wydawałoby się z naszą rodziną parafialną nie miał wiele wspólnego…Ktoś ,kto tak pomyśli jest w wielkim błędzie.Ks. Zbigniew Rogala był kapłanem , który wywarł ogromny wpływ na życie i rozwój muzyczny  całej naszej diecezji.Był  niezaprzeczalnym  autorytetem w dziedzinie muzyki liturgicznej . Przez wiele lat wykładał  w Seminarium Duchownym w Kielcach ,był założycielem i długoletnim dyrektorem Diecezjalnego Studium Organistowskiego.Wychował wielu wspaniałych organistów,którzy pracują zarówno w naszej diecezji ,w innych polskich diecezjach ,jak też poza  granicami Polski, szerząc dzieło ks.profesora wśród wiernych.Ks.Rogala był człowiekiem bardzo pracowitym,wytrwałym i wymagającym zarówno ,a w zasadzie przede wszystkim wobec siebie,jak też i swoich ucznów.W swoją pracę włożył całe swoje serce,z ogromnym poświęceniem  wzbogacał szkołę w instrumenty i księgozbiór.Jego pasją było poznawanie  i propagowanie piękna Chorału Gregoriańskiego. Był tytanem pracy. Oprócz zajęć pedagogicznych ks.profesor był również proboszczem Parafii św.Izydora   w Posłowicach.Należy tu wspomnieć o wspaniałym  dziele jakiego tam dokonał – a mianiowicie „rozśpiewał” posłowickich parafian . Zrobił to nie mając organisty !  Do tej pory wierni z tej parafii chętnie i pięknie śpiewają.

Całym swoim pracowitym życiem pełnym poświęcenia i wyrzeczeń ,skromnością  oraz cierpliwym i cichym przyjęciem brzemienia ciężkiej ,nieuleczalnej choroby dawał nam świadectwo wiary i oddania Chrystusowi. Odszedł do Domu Pana 7 kwietnia 2016 roku ,gdzie zapewne w obliczu Aniołów …gra i śpiewa Bogu swój nieustający psalm miłości i chwały……

„…O daj mi Panie z Tobą być

przez wszystkie życia mego dni.

Bym też w wieczności śpiewać mógł

hymn uwielbienia ,chwały,czci „

 

SERDECZNIE ZAPRASZAMY WSZYSTKICH PARAFIAN DO WSPÓLNEJ MODLITWY ZA DUSZĘ KS.PROFESORA ZBIGNIEWA ROGALI ! NIECH NASZ ŚPIEW I MODLITWA STANĄ SIĘ ŚWIADECTWEM WDZIĘCZNOŚCI DLA JEGO OGROMNEGO DZIEŁA KRZEWIENIA MUZYKI SAKRALNEJ W NASZYCH KOŚCIOŁACH I SERCACH!

A oto jak wspominają ks.Zbigniewa jego przyjaciele – nasz pan organista Tomasz Liszka i wieloletni dyrygent Fliharminii Świętokrzyskiej pan Zbigniew Goncerzewicz i jego córka Agnieszka Jędrusyna

 

Ks.profesora Zbigniewa Rogalę poznałem w roku 1991,kiedy to jako młody adept sztuki organistowskiej podjąłem naukę w Studium Organistowskim w Kielcach,w którym to zostałem wkrótce nauczycielem gry na fortepianie.Znajomość nasza przechodziła zatem metamorfozę-od relacji uczeń-profesor,po wieloletnią współpracę sięgającą momentu odejścia ks.Rogali na emeryturę. Przez te długie lata miałem okazję poznawać kogoś wyjątkowego,człowieka z ogromną charyzmą,wielkiego profesjonalistę,niezrównanaego znawcę chorału,żródło niezgłębionej wiedzy i wychowawcę wielu znakomitych organistów! Wielu z nich pracuje obecnie w parafiach naszej diecezji, jak tez i w różnych miejscowościach w całej Polsce, a nawet poza granicami.

O sylwetce księdza Profesora można by pisać wiele. Przez blisko 25 lat współpracy zaobserwowałem niezwykłą fachowość w prowadzeniu szkoły a także samej działalności dydaktycznej księdza Rogali. Ksiądz Profesor miał bardzo dobre podejście pedagogiczne do swoich uczniów. W bardzo ciekawy sposób prowadził wykłady teoretyczne a także lekcje praktyczne. Mówił o sprawach trudnych w sposób przystępny, niejednokrotnie budząc ciekawość.

W pewnym okresie, miałem możliwość doskonalić swoje umiejętności pod okiem księdza Profesora. W trakcie zajęć ksiądz Profesor był skupiony, oszczędny w słowach, jednak jego wskazówki były zawsze konkretne, trafne i przydatne. Często wydawało mi się, że utwór już jest „gotowy”, a ksiądz Profesor nierzadko wskazywał miejsca do gruntownych poprawek. Dzięki jego podpowiedziom, w głowie zaczynało się rozjaśniać i interpretacja utworów muzycznych nabierała właściwych barw. Oznaką wiary w moje umiejętności było polecenie samodzielnego opracowania poszczególnych utworów. Nieraz wprawiało mnie to w zakłopotanie, ale dodawało skrzydeł i motywowało do dalszej pracy.

Znałem też ks.profesora z innej strony-jako człowieka ciepłego, serdecznego, przyjacielskiego, z poczuciem humoru i nad wyraz skromnego. Nie przywiązywał On większej wagi do ubioru, majątku, zapracowany nie miał czasu na wakacje i odpoczynek , a swoje zaoszczędzone pieniądze przeznaczał na potrzeby Studium-zakup instrumentów muzycznych i pomocy dydaktycznych. Oddany całym sercem tytanicznej pracy zapominał często o zjedzeniu posiłku. Pamiętam jak niejednokrotnie podczas naszych spotkań częstowałem Go „domowymi specjałami” mojej żony. Wielką wdzięcznością i szacunkiem obdarzał zarówno owe przysmaki jak moją małżonkę za trud włożony w ich przygotowanie.

Ksiądz profesor kochał wszystkich uczniów i wykładowców. Ojcowską troską potrafił ogarnąć i przytulić do siebie wszystkich którzy tego potrzebowali. Był osobą emanującą ciepłem i życzliwością płynącą z głębi kapłańskiego serca.

 

Dziękuję Panu Bogu za to,że na mojej drodze życia postawił tak wspaniałego Nauczyciela i Przyjaciela! Nadal uczę w Studium i ilekroć tam jestem widzę Jego wyprostowaną sylwetkę i przypominają mi się bezcenne rady i wskazówki jakich mi udzielał.

Brakuje nam tu Ciebie PROFESORZE….

Tomasz Liszka Organista par Sw Jacka w Leszczynach

Nauczyciel w klasie fortepianu Studium Organistowskiego w Kielcach

 


 

 

1991 – msza mozartowska w 200 rocznicę śmierci kompozytora

To było moje pierwsze spotkanie z Ks. Rogalą, którego udział do tego projektu zaproponował mój Ojciec – Zbigniew Goncerzewicz, odpowiedzialny za stronę muzyczną „Mszy mozartowskiej”. Na zakończenie Festiwalu Mozartowskiego, który przygotowali studenci kulturoznawstwa UWr zaplanowana została msza za duszę W.A. Mozarta w dwusetną rocznicę śmierci kompozytora. Liturgię zgodził się poprowadzić Ks. Rogala, stawiając niezrozumiałe wtedy dla mnie wymagania. Teraz je rozumiem. Podczas pierwszych rozmów o „mszy mozartowskiej” ze strony Ks. Rogali usłyszałam, że w adwencie Gloria „się nie wykonuje”. Ostatecznie powiedział, że całe szczęście, że Mozart nie umarł w Wielkim Poście, bo wtedy nie byłoby możliwości uczynienia wyjątku.  Nabożeństwo miało miejsce w barokowym Kościele Uniwersyteckim we Wrocławiu, a do pomocy w liturgii zostali poproszeni ministranci wyszkoleni u Dominikanów. Ministranci znakomicie opanowali łacińskie odpowiedzi padające podczas liturgii oraz zaprezentowali rzadko spotykaną „choreografię” wokół ołtarza i celebransa  bo trzeba zaznaczyć, że mszę Ks. Rogala sprawował w całości po łacinie. Co prawda w rycie posoborowym, ale zawsze było to dodatkowe utrudnienie. Jedynie wzruszające kazanie Ks. Rogala wygłosił po polsku  kazanie, w którym prosił o  wybaczenie za grzech znieczulicy i obojętności wobec umierającego kompozytora. Bałam się, że msza mozartowska zostanie potraktowana przez zebranych jako li tylko kolejny festiwalowy koncert. Bardzo się myliłam, bo msza została odebrana przez wszystkich jako nabożeństwo, któremu towarzyszyła muzyka. Ks. Rogala zamieszkał na czas poprzedzający koncert u moich sąsiadek  Sióstr Służebniczek NMP, a jako honorarium wzbraniał się przed przyjęciem pieniędzy, jako zapłatę za wysiłek przyjął jedynie wybrane płyty z muzyką sakralną.

1994 – promotor mojej pracy magisterskiej

Pracę magisterską pisałam pod kierunkiem muzykologa profesora Macieja Gołąba, ale z uwagi na temat pracy potrzebny był dodatkowy promotor, który byłby fachowcem od strony liturgicznej. Z uwagi na temat pracy: Muzyka kościelna mniejszości niemieckiej we Wrocławiu po II Soborze Watykańskim Ks. Rogala wielokrotnie konsultował moją pracę, lecz także przygotował dla mnie bibliografię i konsultował zagadnienia dotyczące prawodawstwa kościelnego na temat muzyki przed i po II Soborze Watykańskim. Praca magisterska powstała w oparciu o obserwacje uczestniczącą u katolickich Niemców oraz o śpiewniki i orgalniki polskie i niemieckie. Opiekunem grupy katolickich Niemców wrocławskich był franciszkanin, a wierni spotykali się w kaplicy sióstr SS. Elżbietanek. Z pracy tej płynęły wnioski, że muzyka sakralna mniejszości niemieckiej stanowi wypadkową przedsoborowej muzyki niemieckiej i posoborowej muzyki sakralnej polskiej. Stanowi ona ciekawe przypadek, który powinien był znaleźć miejsce w pracy księdza odpowiedzialnego w Kurii Wrocławskiej za muzykę sakralną. Recenzenci pracy magisterskiej (co miało miejsce także podczas obrony) byli bezradni wobec terminu „muzyka sakralna doskonała pod względem treści i formy”, nie musiałam tego tłumaczyć jedynie Ks. Rogali, który doskonale rozumiał wspomniane kwestie.

2001 – ślub w kościele św. Izydora w Kielcach-Posłowicach.

Ksiądz Rogala także pobłogosławił mojemu związkowi z Arturem Jędrusyną. Połączyła nas najpierw muzyka, zbieranie nagrań, przede wszystkim z muzyką dawną, obejmującą między innymi muzykę sakralną: katolicką, protestancką. Pasji tej kibicował Ks. Rogala; praktycznie do ostatnich dni otrzymywał od nas płyty był zawsze nimi szczerze uradowany.

Agnieszka Jędrusyna (Goncerzewicz) – Wrocław

 

 


 

ARTYSTA W SUTANNIE

 

chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”

 

Tymi słowami rozpocząłem wspomnienie o śp. księdzu Zbigniewie Rogali, moim przyjacielu, podczas mszy żałobnej odprawionej za Jego Duszę w kaplicy Domu Księży Emerytów w Kielcach.

Dla śp. Zbyszka „chlebem powszednim” był chorał gregoriański, ta najpiękniejsza modlitwa w której zachowana jest równowaga między słowem a muzyką, która daje możliwość skupienia i kontemplacji. W tej dziedzinie był wybitnym specjalistą nie tylko w naszej diecezji ale także w Polsce.  Moje słowa odnośnie muzyki – na początku był chorał – wywołał u Niego uśmiech, akceptację i zrozumienie.    Tak rozpoczęła się moja znajomość z ks. Zbigniewem od chwili, kiedy pełniąc obowiązki dyr.artystycznego Filharmonii Świętokrzyskiej, na wieść, że w 1991r. Kielce nawiedzi z pielgrzymką Jan Paweł II, zaoferowałem pełną współpracę Filharmonii w organizacji oprawy muzycznej Papieskiej Mszy św.

Znajomość moja pogłębiła się przy omawianiu założeń i realizacji Mszy św. na zakończenie Festiwalu Mozartowskiego we Wrocławiu w 200-lecie Jego śmierci. Zależało mi, o ile to możliwe, żeby msza była zrealizowana w rycie XVIII- wiecznym i jedyną muzyką był chorał gregoriański i muzyka Mozarta. To było możliwe do zrealizowania tylko w przypadku, gdy przy ołtarzu mszę celebrował ksiądz, który nie tylko znał chorał ale także pięknie śpiewał. Wybór mógł tylko jeden – ks. Zbigniew Rogala.

A później zaproponował mi współpracę w Diecezjalnym Studium Organistowskim bym poprowadził zajęcia z dyrygentury chóralnej. I tak ze znajomości zrodziła się przyjaźń a przez ponad 20 lat mogłem z bliska przyglądać się Jego tytanicznej pracy.

Przez cały czas kapłańskiej posługi był równocześnie proboszczem w  Kielcach-Posłowicach u św. Izydora, profesorem w Seminarium Duchownym nie tylko ucząc, ale także przygotowując od strony muzycznej wszelkie uroczystości kościelne. Jego zrealizowanym marzeniem było zorganizowanie  Szkoły kształcącej organistów w pełni przygotowanych od strony liturgicznej i instrumentalnej do współpracy z celebransem podczas sprawowania mszy św.   Jakżeż cieszył się wychowankami odnoszącymi sukcesy nie tylko w kraju, ale także zagranicą.  Wychował także nowe pokolenie wykładowców Studium.  I na to wszystko musiały starczyć 24 godziny.

Uważał, że podstawową powinnością a właściwie powołaniem księdza jest posługa i praca z wiernymi.  I nie dał sobie wyperswadować by ?odpuścił? parafię i trochę odpoczął. Tak wspaniale rozśpiewanych posłowickich parafian trudno gdzie indziej spotkać. Uważał, że najlepszym przykładem jest udział w nauce wiernych – proboszcza.

Był wymagającym nie tylko dla siebie. Dążenie do doskonałości było dla Niego celem nadrzędnym, co nie przysparzało Mu zwolenników, szczególnie u miernot.  Nade wszystko miał satysfakcję dyrygując chórem alumnów czy słuchaczami Studium. Wciąż przed oczami mam rozwianą aureolę włosów okalającą szczęśliwą twarz podczas kreowania muzycznej modlitwy. Zachęcałem, żeby utrwalić  w nagraniach Jego wykonania chorału gregoriańskiego, i zawsze spotykałem tę samą odpowiedź „jeszcze nie teraz”.  Na szczęście był także kompozytorem i wiele utworów zostanie zachowanych.  Był także świetnym organistą i pianistą.   Żałował tylko, że doba ma tylko 24 godziny i na ćwiczenie nie starcza już czasu, ale jako pedagog wychował grupę świetnie grających organistów dla których gotów był poświęcić każdą chwilę.

W ostatnich latach, kiedy przeszedł na „emeryturę” i mogliśmy więcej czasu spędzać z sobą, ujawnił także poza muzyczne zainteresowania. Uwielbiał siatkówkę i żałował że z braku sił nie może chodzić na mecze. Doceniał także domowe wyżywienie (chwalił obiady przygotowane przez moją żonę)choć na co dzień nie przywiązywał do tego wagi „bo szkoda czasu”.         Był autorytetem dla uczniów i grona pedagogicznego, ale równocześnie sługą nas wszystkich. Starannie przygotowywał spotkania Rady, także od strony kulinarnej, siadając do stołu jako ostatni, dbając by nikomu nie zabrakło. To miało taki ewangeliczny wymiar.

Nie dbał o zaszczyty, obce Mu były tytuły, ale do końca chciał być ze Swoim Dzieckiem, Studium Organistowskim, chciałby dotrwać do 25-lecia jego istnienia. Nie dane Mu było.                 I myślę, że wolą wychowanków i nas współpracowników , naszym wspólnym marzeniem, było by uwiecznienie Jego Imienia nie tylko w dokumentach powołujących Diecezjalne Studium Organistowskie. I jeszcze raz rozpromieniła by się Jego twarz…

Zbigniew Goncerzewicz

Wykł. Studium Organistowskiego – Dyrygent